Republika Włoska ma już 70 lat, ale wciąż jest podzielona tak jak wynik historycznego referendum z 2 czerwca 1946 roku. Wysoka, bo 89-procentowa frekwencja, po raz pierwszy kobiety przy urnach wyborczych. Północ opowiedziała się za republiką, Południe za monarchią. Te różnice istnieją do dziś zarówno na poziomie organizacyjnym, jak i materialnym. Mentalnym już mniej, bo wyrosło młode pokolenie niczym nie różniące się od innych europejskich rówieśników.
Tegoroczne obchody poprzedził spot reklamowy przygotowany przez Palazzo Chigi – siedzibę premiera Włoch, a promowany pod hasłem – Święto Wszystkich – adresowany głównie do młodego pokolenia.
W dzisiejszej porannej paradzie na Via dei Fori Imperiali po raz pierwszy uczestniczyło 400 burmistrzów z całych Włoch po to, aby podkreślić jedność kraju. Czysta polityka, bo każdy, kto choć odrobinę zna Włochy, wie, jak trudno ją znaleźć.
Paradę zakończył pokaz aeronautyki wojskowej, trenowali od wczoraj na rzymskim niebie, aż głowa pękała z bólu, a i tak niektórym internautom nie spodobał się zbyt pomarańczowy kolor jednej ze strzałek zamiast krwistej czerwieni. Irlandia czy Italia? – żartowali.
Watykan i Bazylikę św. Piotra powinien zobaczyć każdy turysta. To symbol Rzymu i potęgi świata chrześcijańskiego. Czy okolice Watykanu mogą jeszcze czymś zaskoczyć? Ano mogą, kilka kroków za kolumnadą Berniniego (po lewej stronie stojąc twarzą do bazyliki) znajduje się prawdziwa perła, nie zna jej połowa Rzymu. Il presepe dei netturbini – ulubiona szopka Jana Pawła II i dzieło pasjonata. Warto tam wstąpić choćby na kilka minut.
Presepe dei netturbini – szopkę wykonał w 1972 roku Giuseppe Ianni, pracownik Amaroma (przedsiębiorstwo oczyszczania miasta). Pracował popołudniami, po pracy, koledzy śmiali się, że jest szaleńcem, a on odpowiedział im, że któregoś dnia sam papież będzie podziwiał jego szopkę. I dopiął celu. To bardzo oryginalna szopka, przenosi nas do Palestyny sprzed 2000 lat. Możemy zobaczyć, jak wyglądało życie codzienne w czasach narodzin Chrystusa. Ponad 2 tys. kamieni zużytych do wykonania. A oprócz tego ponad 350 kamieni z całego świata dekorujących ściany szopki.
Jest również drzewo oliwne z Betlejem. Kapitalna sceneria: oglądamy szopkę w dzień, po czym zapada zmrok, noc i znów wstaje świt.
Jan Paweł II pokochał tę szopkę. Odwiedzał ją regularnie, od początku pontyfikatu do 2002 roku, wpadał co roku, aby zobaczyć nowe figurki. Przychodzą tu także głowy państw podczas oficjalnych wizyt. Koniecznie odwiedźcie to miejsce, zwłaszcza jeśli macie dzieci, wnuki. Są zachwycone, a i dorosłym zapiera dech w piersiach! Pracownicy będą wniebowzięci, jeśli podarujecie im kamyk z Waszej miejscowości, umieszczą go razem z kamieniami z całego globu.
Jan Paweł II w towarzystwie dzieci z 5 kontynentów
od 1 lutego do 14 grudnia 9-19, w niedzielę i święta 8 – 13
wstęp wolny
Uwaga! wejście dość zakamuflowane, po przekroczeniu bramy trzeba skręcić w lewo, strzałki doprowadzą nas na miejsce.
A skoro jesteśmy w Watykanie, to kilka cennych porad, jak bezstresowo odwiedzić Watykan. Pomagają !!!
Uwaga!!! Artykuł ten został napisany w czerwcu 2015 roku i jest uaktualniany na bieżąco z uwagi na ogromne zainteresowanie czytelników. Nie znajdziecie drugiego takiego w języku polskim, który krok po kroku pomoże Wam odnaleźć się w Watykanie. Pozostawiłam rozdział dotyczący Jubileuszu Miłosierdzia.
AKTUALIZACJA CEN – MAJ 2023
Dojeżdżamy do Watykanu bezpośrednio metrem linii A – przystanek Ottaviano San Pietro
Stacja metra Ottaviano San Pietro
albo dochodzimy piechotą na Plac św. Piotra od strony Zamku Świętego Anioła – Via della Conciliazione – (odradzam autobus 64, to mekka kieszonkowców).
Via della Conciliazione
2. BAZYLIKA ŚW. PIOTRA
Kto rano wstaje, ten wszystko zobaczy. Sprawdza się w Rzymie, zwłaszcza przy zwiedzaniu Bazyliki św. Piotra.
Bazylika św. Piotra jest czynna od 7.00 do 18.30 od października do marca i od 7.00 do 19.00 od kwietnia do września. Wstęp bezpłatny.
Do bazyliki są kolejki przez cały rok, nie ma zbytniej różnicy, nawet poza sezonem trzeba swoje odstać. O ile jesienią czy zimą nie cierpimy tak bardzo, o tyle latem stanie w pełnym słońcu minimum godzinę jest nieznośne. Przybądźcie jak najwcześniej, o ile to możliwe. Bazylika jest otwarta od godz 7, ale już około 8.30 trzeba się liczyć z półgodzinną kolejką.
W oddali kolejka do bazyliki około 9 rano sięgająca busika Poczty Watykańskiej
Aby wejść do bazyliki, trzeba przejść kontrolę. Można wnieść parasolki, butelki z wodą, nie można żadnych ostrych przedmiotów: nożyczek, pilników do paznokci, scyzoryków, otwieraczy do konserw, noży etc. Nie wprowadzicie do świątyni zwierząt. Walizki i plecaki różnej wielkości są akceptowane, ale musicie je pozostawić w przechowalni bagażu, podobnie wózki dziecięce i statywy. Osoby poruszające się na wózku inwalidzkim podjeżdżają rampą widoczną na zdjęciu. Wewnątrz bazyliki nie można jeść, palić papierosów ani rozmawiać przez telefon.
Co można, czego nie można wnieść do bazyliki
Pamiętajcie o stroju do bazyliki i muzeów, ramiona muszą być zasłonięte, wystarczy koszulka z krótkim rękawem czy chusta osłaniająca ramiona w przypadku pań. Nie wejdziecie w spodenkach czy krótkich spódnicach. Ochrona jest restrykcyjna i nie wpuści nieodpowiednio ubranych. Panowie, najlepiej założyć długie spodnie, ewentualnie latem spodnie do kolan, panie sukienki, spódnice do kolan albo spodnie i kłopot z głowy. Te same zasady dotyczą wejścia do Kaplicy Sykstyńskiej.
Po przejściu kontroli mijacie wejście do Bramy Spiżowej po prawej stronie (tu odbiera się wejściówki na audiencję papieską).
Brama Spiżowa – Portone di Bronzo
Potem dochodzicie do schodów prowadzących do bazyliki.
Na prawo znajdziecie wejście do przechowalni bagażu.
Tam zostawicie bagaż i wózki dziecięce, można skorzystać z toalet, jest również przewijak dla niemowląt i punkt medyczny.
Osoby poruszające się na wózku inwalidzkim wjadą stąd windą do wnętrza bazyliki (winda znajduje się po lewej stronie od wejścia). Jest również wypożyczalnia audioprzewodników, ale radzę to zrobić w atrium bazyliki, są bardziej kompetentni.
Po wyjściu z garderoby schodami kierujecie się do wnętrza bazyliki. Zielona tablica prowadzi do wejścia na kopułę,
ceglasta z kolei do wnętrza świątyni.
Jeśli zamierzacie zwiedzić Groty Watykańskie, zróbcie to po obejrzeniu całej bazyliki. Dlaczego? Do grot schodzicie przy filarze z rzeźbą św. Andrzeja, tuż przy ołtarzu papieskim, ale nie powrócicie już do wnętrza świątyni. Wychodzicie z grot obok kasy na kopułę.
Uwaga! Jeśli po wyjściu z bazyliki chcecie jeszcze wejść na kopułę, skręćcie w lewo! Nie schodźcie po schodkach w kierunku placu i gwardzisty, bo już nie powrócicie do bazyliki.
Po zejściu na plac zatrzymajcie się na chwilę przed gwardzistami szwajcarskimi w strojach zaprojektowanych przez Michała Anioła. Zimą są odziani w czarne płaszcze.
Czy wiecie, że obelisk znajdujący się pośrodku Placu św. Piotra stał wcześniej tuż za tym łukiem? A co go wiąże z obchodami Niedzieli Palmowej, przeczytacie w artykule Jak liguryjskie palmy zagościły w Watykanie.
Dalej zobaczycie bardzo dobrze zaopatrzoną księgarnię watykańską. Ma również publikacje w języku polskim.
Obok jest poczta watykańska, dużo solidniejsza od włoskiej, lepiej wysłać stąd kartkę rodzinie lub znajomym.
Za nią punkt medyczny prowadzony przez Kawalerów Maltańskich, jeśli ktoś z Was źle się poczuje oraz toalety.
3. Polecam audioprzewodnik po Bazylice św. Piotra – koszt €6, mają również wersję w języku polskim, pod numerem 7 w menu (trzeba zostawić dokument tożsamości). Od niedawna można go również wykupić w formie aplikacji na smartfon lub androidi jest to doskonała opcja, bo pozostanie Wam na zawsze, a w domu odsłuchacie jeszcze raz na spokojnie. Działa także off-line. Polecam – ogrom detali i ciekawostek, których nie zapewni Wam żaden przewodnik z uwagi na ograniczony czas. Zarezerwujcie minimum 1h 15 minut na zwiedzanie z audioprzewodnikiem. W ofercie również audioprzewodnik na kopułę bazyliki – €5 i do skarbca bazyliki – €8.
Hol bazyliki – wypożyczalnia audioprzewodników
Wypożyczcie audioprzewodnik w atrium bazyliki, a nie z boku (tam przechowalnia bagażu i toalety). Dlaczego? Mają niekompetentnych pracowników, nie wszyscy wiedzą, co wypożyczają. Mnie powiedziano, że nie ma polskiego. Wirtualny przewodnik po bazylice jest kiepski, ale można spojrzeć.
Kto ma dar koncentracji, może wypożyczyć audioprzewodnik w obcym języku. Rzym przeżywa od jakiegoś czasu inwazję turystów z Dalekiego Wschodu, a ci są męczący, doświadczyłam tego na własnej skórze. Grupa Chińczyków wpadła jak szarańcza do bazyliki, każdy obwieszony aparatami, tabletami, androidami i kijkami do selfie. Fotografowali się z każdym napotkanym kościotrupem wystającym z grobowców papieskich (przepraszam za kolokwializmy, ale inaczej się nie da). Żadnego skupienia, tylko przejść, strzelić fotkę i dalej. Jeśli traficie na taką grupę, to zwiedzanie zamieni się w koszmar, są okropnymi ignorantami, nie boję się tego powiedzieć głośno, żadnego respektu w świątyni. Ostatnio widziałam, jak ochrona bazyliki ścigała ich za porozwieszane kurtki na balustradzie biegnącej wzdłuż nawy głównej.
Atrium Bazyliki św. Piotra
4. GRÓB JANA PAWŁA II– miejsce ważne dla Polaków mieści się w Kaplicy św. Sebastiana. To druga kaplica prawej nawy, kolejna po Piecie Michała Anioła. Obecnie jest odgrodzona szarą zasłoną po to, aby dać odrobinę intymności i skupienia wiernym z całego świata, którzy chcą się tu pomodlić. Nie ma żadnych opłat za odwiedzenie grobu. Nie są wymagane bilety wstępu. Tysiące czytelników pyta mnie o to. Nie wiem, skąd takie pomysły, bo Bazylika św. Piotra, odkąd pamiętam, była gratis. Tym też różni się Rzym od takich miast jak Florencja czy Wenecja, gdzie słono płaci się za wstępy do wielu kościołów. Tu wiele arcydzieł światowej klasy wciąż można podziwiać za darmo.
Bazylika św. Piotra – grób Jana Pawła II
Jan Paweł II został pochowany w Grotach Watykańskich. Po beatyfikacji 1 maja 2011 roku jego doczesne szczątki przeniesiono na górę, do Kaplicy św. Sebastiana. W tym miejscu spoczywał wcześniej Innocenty XI – papież, który przyjął naszego króla Jana III Sobieskiego po odsieczy wiedeńskiej. Obecnie spoczywa on pod Ołtarzem Przemienienia Pańskiego ze wspaniałą mozaikową kopią obrazu Rafaela (oryginał w Pinakotece Watykańskiej).
Bazylika św. Piotra – Ołtarz Przemienienia Pańskiego z kopią obrazu RafaelaBazylika św. Piotra – grób Innocentego XI – pod Ołtarzem Przemienienia Pańskiego
Kaplicę św. Sebastiana zdobi mozaikowa autorstwa Pier Paolo Cristofariego wykonana według szkiców Domenichina – ‘Męczeństwo św. Sebastiana’ – święty ginie przeszyty strzałami.
Po kanonizacji 27 kwietnia 2014 roku zmieniono tabliczkę na grobie Jana Pawła II z beatus – błogosławiony na sanctus – święty. W każdy czwartek (za wyjątkiem świąt kościelnych wypadających w tym dniu) o 7.10 jest odprawiana msza po polsku przy grobie Jana Pawła II. Wstęp wolny, nie są wymagane żadne bilety ani rezerwacja. Ostatnio miły czytelnik poinformował mnie, że podczas tej mszy były święcone dewocjonalia zakupione przez pielgrzymów. Nie wiem, czy jest to regułą, czy odbywa się wyłącznie na życzenie grup, ale to cenna informacja i na wszelki wypadek warto ze sobą zabrać te pamiątki.
W tejże kaplicy także dwa pomniki papieży Piusa XI– tego, który podpisał 11 lutego 1929 roku Traktaty Laterańskie, na mocy których powstało niezależne Państwo Watykańskie i Piusa XII – arystokraty, papieża okresu II wojny, krytykowanego za swoją zachowawczą postawę wobec faszystów, zwłaszcza kiedy 24 marca 1944 roku rozstrzelano 335 osób w Grotach Ardeatyńskich. Rana jest żywa do dziś wśród mieszkańców Rzymu pamiętających tamte czasy. Z drugiej strony ocalił życie wielu Żydów. Być może nigdy nie poznamy pełnej prawdy o Piusie XII.
5. TO JEST JUŻ ARCHIWALNA CZĘŚĆ ARTYKUŁU, DOTYCZĄCA ORGANIZACJI RUCHU W BAZYLICE NA CZAS TRWANIA ROKU JUBILEUSZOWEGO, ZOSTAWIAM JĄ JEDNAK NA PAMIĄTKĘ, WSZAK NASTĘPNY ROK ŚWIĘTY DOPIERO ZA 25 LAT, O ILE KOLEJNY PAPIEŻ NIE POSTANOWI INACZEJ.
Jeśli ktoś nie jest zainteresowany wejściem do bazyliki przez Drzwi Święte, musi udać się od razu do prawej kolumnady Placu św. Piotra. Podobnie z wejściem na kopułę.
Przed wejściem do bazyliki zobaczycie następujące tablice:
Oddzielna kolejka prowadzi do bazyliki i grobu Jana Pawła II wewnątrz bazyliki ( wejście przez centralne drzwi bazyliki – jedyne ocalałe z bazyliki konstantyńskiej).
Wejście na kopułę polecam tylko osobom o bardzo dobrej kondycji. Nie szafujcie siłami. Jest gorąco, wiele osób mdleje, a zawrócić nie można. Nie ma też czasu na odpoczynek, bo blokujecie ruch. Radzę porządnie przemyśleć taką wspinaczkę. Kto nie czuje się na siłach, zawsze może wjechać windą na taras bazyliki i też zrobić niezłe zdjęcia.
Tablica prowadząca do wejścia na kopułę
Koszt €10 na taras i dalej pieszo – 320 schodków do pokonania, €8 pieszo od początku – 551 schodków. Wstęp na kopułę codziennie:
1 październik- 31 marzec 8.00-17.00 (opcja z windą), 7.30-16.00 piechotą.
Nie ma możliwości rezerwacji biletów on-line, trzeba ustawić się w kolejce.
UWAGA!!! Kasa akceptuje wyłącznie gotówkę!!! Nie można płacić żadnymi kartami płatniczymi.
W atrium bazyliki od niedawna można wypożyczyć audioprzewodnik po kopule. Koszt €5, procedura taka sama jak w przypadku audioprzewodnika po bazylice, tzn. wersja normalna do wypożyczenia na miejscu lub wersja na smartfon lub android.
8. NEKROPOLIĘ WATYKAŃSKĄ z grobem św. Piotra można zwiedzać od poniedziałku do piątku w godz. 9.00-18.00, w sobotę 9.00-17.00. W niedzielę i święta nieczynna. Najpierw trzeba jednak wysłać e-mail bądź fax z prośbą o rezerwację. Należy podać liczbę uczestników, ich imiona i nazwiska, język oprowadzania, planowaną datę pobytu w Rzymie oraz dane kontaktowe. Biuro wykopalisk wyznaczy Wam datę i godzinę zwiedzania w zależności od dostępności.
Obowiązują limity dzienne – 250 osób max. Grupy są niewielkie, zwykle 12-osobowe. Dzieci do 15 lat nie mogą zwiedzać nekropolii. Osoby, które cierpią na klaustrofobię lub inne dolegliwości zdrowotne związane z pobytem na głębokości (schodzimy na 10 metrów), powinny zrezygnować z wizyty. Na dole jest również bardzo wilgotno.
Powiem szczerze, nie polecam, nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia. Drogi wstęp, wątpliwe piękno, niejeden pasjonat ogrodów ma z pewnością lepszy ogród. Zostały owiane legendą i pewnie dlatego ludzie chcą je zobaczyć, a potem są rozczarowani.
Można je zwiedzać:
Piechotą z przewodnikiem – trwa 2 h, bilet €33, ulgowy €24 obejmuje także wstęp do Muzeów Watykańskich i Kaplicy Sykstyńskiej (bez przewodnika), codziennie oprócz środy i niedzieli. Trasę zwiedzania można obejrzeć tutaj. Rezerwacja biletów na stronie muzeów.
Otwartym autobusem ekologicznym – przejazd busem trwa około 45 minut, bilet €37, ulgowy €23,obejmuje także wstęp do Muzeów Watykańskich i Kaplicy Sykstyńskiej (bez przewodnika) – dostępne od poniedziałku do soboty 8.15 – 12.45. Audioprzewodniki w języku angielskim, włoskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim, portugalskim, rosyjskim. Dzieci poniżej 6 lat nie mogą uczestniczyć w tej przejażdżce. Autobus nie jest przystosowany do wózków inwalidzkich. Trasę przejazdu można obejrzeć tutaj. Rezerwacje na stronie muzeów.
10. Jeśli to możliwe, rozbijcie wizytę w Watykanie na dwa razy. Jeden poranek spędźcie w bazylice, drugie popołudnie w Muzeach Watykańskich. Od nadmiaru boli głowa. Męczą przede wszystkim Muzea Watykańskie, są ogromne, a Kaplica Sykstyńska znajduje się na końcu trasy. Warto o tym pomyśleć!
Zimowe popołudnie w Watykanie
11.AUDIENCJE PAPIESKIE
Oficjalnie odbywają się w środę o 9.30na Placu św. Piotra bądź w Auli Pawła VI, w praktyce papież objeżdża sektory już o 9.00, więc najpóźniej trzeba wejść do sektorów o 8.45. W audiencjach może uczestniczyć każdy, ale potrzebny jest bilet wstępu.
Ten trzeba zarezerwować, wysyłając email: ordinanze@pontificalisdomus.va lub fax na specjalnym formularzu do Prefektury Papieskiej – szczegóły na stronie prefektury, a następnie odebrać bezpłatnie w Bramie Spiżowej – Portone di Bronzo – po prawej stronie kolumnady stojąc twarzą do bazyliki, między 15-19 w dniu poprzedzającym audiencję lub rano tuż przed audiencją od 7.30. Bilety na uroczystości są wydawane dzień wcześniej od 9.00 do 19.00.
Watykan Brama Spiżowa
Nie polecam odbierać w ostatniej chwili, bo już od 7 rano gromadzą się tłumy przed Placem św. Piotra. Miejsca nie są numerowane. Kto przyjdzie pierwszy, ma lepszy sektor, bliżej papieża. Przed uroczystościami należy zarezerwować bilety wcześniej. Pamiętajcie też, że środa jest najgorszym dniem na zwiedzanie Watykanu.Bazylika ze względów bezpieczeństwa jest zamknięta jeszcze przez godzinę po zakończeniu audiencji, a poza tym tego dnia są tłumy. Nie zapomnijcie nakrycia głowy, filtrów i wody!
Papież w oknie podczas modlitwy Anioł Pański
ANIOŁ PAŃSKI
Modlitwę tę papież odmawia z wiernymi w każdą niedzielę, o ile jest w Rzymie, o godzinie 12.00. Nie są wymagane bilety wstępu. Trzeba przejść kontrolę osobistą przed wejściem na Plac św. Piotra i czekać, aż papież Franciszek pojawi się w oknie.
W lipcu zawieszono audiencję generalną, ale Anioł Pański pozostanie bez zmian (w niedzielę o 12, bez biletu). Wszelkie szczegóły dotyczące audiencji generalnej i wizyt papieskich znajdziecie na www.vatican.va
12. W pobliżu obelisku na Placu św. Piotra, w Roży Wiatrów czeka na Was prawdziwa niespodzianka – serce Nerona.
13. Gdzie dobrze zjeść
Przede wszystkim uciekać z Watykanu, tam tylko menu turystyczne – często gęsto odmrażane produkty i nie najlepszej jakości. Nawet udając się w kierunku stacji metra Ottaviano San Pietro skręćcie w jedną z bocznych uliczek i jesteście uratowani. Jedno miejsce jednak polecę – przy Borgo Pio, 62 – Al Passetto di Borgo, zwane popularnie u Roberta. To tu latami stołował się kardynał Ratzinger zanim został papieżem. Prosta kuchnia rzymska, dobre ceny, skoro kardynał jadł przez tyle lat, musiało mu smakować.
Al Passetto di Borgo – tu jadał kardynał RatzingerAl Passetto di Borgo
Lody:
Gelateria dei Gracchi – Via dei Gracchi, 272, paralela Via Cola di Rienzo – blisko stacji metra Lepanto – top lodziarnia w Rzymie, od lat, tu uczą się najlepsi.
Lemon Grass – otwarta niedawno, bardzo smaczne lody, soki ze świeżych owoców i granity, są dwa punkty: tuż przy stacji metra Ottaviano San Pietro – Via Barletta, 1 i druga, idąc w kierunku Watykanu, przy Via Ottaviano, 29 – tam można również zjeść śniadanie, skorzystać z toalety i Wi-Fi.
Old Bridge – Via Bastioni di Michelangelo, 5, niedaleko Piazza del Risorgimento – doskonałe, duże porcje, dobra cena, ponad 25 lat w Rzymie. Zawsze przed tym lokalem ustawia się duża kolejka.
Lodziarnia Old Bride
Nowość – lody specjalnie na Jubileusz Miłosierdzia – coppa papale – puchar papieski – w kolorach Watykanu – biel kremu śmietankowego (crema di latte) i żółty kolor limoncello.A wszystko we wspaniałej cukierni Hedera przy Borgo Pio, 179 – zaopatrującej papieża Franciszka w słodkości na specjalne okazje.
Delikatesy Franchi, Via Cola di Rienzo, 200 – położone w pobliżu Watykanu, wykarmiły pokolenia rzymian. Oprócz supplì znajdziecie tu także inne delicje: sycylijskie arancini, krokiety ziemniaczane, karczochy, szynkę pieczoną (porchetta di Ariccia) czy smażonego dorsza (filetto di baccalà). Smacznie i bardzo przyzwoite ceny.
Delikatesy Franchi
Bacio di Puglia – mały lokalik przy Via del Mascherino, 59 – smakołyki kuchni apulijskiej – dobre ceny, duży wybór dań.
Bacio di Puglia – smakołyki kuchni apulijskiej
Pizzarium – Via della Meloria, 43 – pizza – poezja, najlepsza pizza na wynos w Rzymie, maestro Gabriele Bonci karmi tuż w pobliżu stacji metra Cipro Musei Vaticani, Uwaga! Nie jest tanio, ale raz można zaszaleć!
Pizzarium – Gabriele Bonci
Zabierzcie też małą butelkę wody, zapasy zawsze można uzupełnić z miejscowych fontann, chociażby ze słynnej Fontanny Tiar.
Fontanna TiarFontanna Tiar
Możecie pospacerować wzdłuż słynnego Passetto di Borgo, czyli prawie 800-metrowego pasażu łączącego Watykan z Zamkiem Świętego Anioła, podziwiając za murami Borgo, czyli dzielnicę przylegającą bezpośrednio do Watykanu.
Passetto – pasaż łączący Watykan z Zamkiem Świętego AniołaPassetto – pasaż łączący Watykan z Zamkiem Świętego AniołaPassetto – pasaż łączący Watykan z Zamkiem Świętego AniołaPassetto – pasaż łączący Watykan z Zamkiem Świętego Anioła – charakterystyczne Madonny w bramieZamek Świętego Anioła
Rzym kocha róże nie tylko w uroczym ogrodzie różanym u stóp Awentynu. Co roku w Zielone Świątki posadzka Panteonu zostaje usłana tysiącem płatków róż wpadających do wnętrza świątyni przez oculus. To piękna tradycja, sięgająca VII wieku, kiedy to starożytny Panteon z woli papieża Bonifacego IV stał się bazyliką chrześcijańską dedykowaną wszystkim męczennikom – Santa Maria ad Martyres. Monsignor Antonio Tedesco zarządzający bazyliką przywrócił ją w 1995 roku.
Panteon – różany deszcz w Zielone Świątki foto www.pantheonroma.com
Czerwona róża reprezentuje Ducha Świętego zstępującego na Madonnę i Apostołów zebranych w Wieczerniku. Deszcz czerwonych róż spływa na turystów i wiernych niczym ogniste języki na apostołów. Czerwień już w czasach pierwszych chrześcijan symbolizowała męczeńską krew Chrystusa.
Róże (zarówno w całości, jak i worki pełne płatków) to dar miasteczka Giffoni Valle Piana z prowincji Salerno, skąd pochodzi Monsignor Antonio Tedesco. Hoduje je rodzina Sica z Valle del Picentino. Co roku na tę uroczystość przybywa do Rzymu burmistrz miasteczka, obecnie Paolo Russomando.
Strażacy w Panteonie – foto: Comune di Giffoni Valle Piana
Pomoc strażaków w Rzymie jest nieoceniona. To oni co roku 8 grudnia dekorują figurkę Madonny wieńczącą Kolumnę Niepokalanego Poczęcia w pobliżu Schodów Hiszpańskich. W najbliższą niedzielę również oni z wysokości 43 metrów przez otwór w kopule zwany ‘okiem nieba’ lub ‘okiem Boga’ zrzucą płatki róż do wnętrza świątyni.
Początek mszy w 2019 roku 9 czerwca o godzinie 10.30, po niej około 12.00 – deszcz róż. Miejscowi radzą przybyć już o godzinie 8 ze względu na spodziewane tłumy.
Ona, kobieta pełna fantazji, wymyśliła lód na patyku, który nazwala ”ninetto”, tak czule zwracała się do swojego męża. On odwdzięczył się i dedykował jej lody pistacjowe (cassata Giuseppina). Razem stworzyli imperium lodowe i pierwszą fabrykę lodów we Włoszech – il Palazzo del Freddo.
Palazzo del Freddo – najstarsza włoska wytwórnia lodów
A wszystko zaczęło się od przedsiębiorczego Giacomo Fassi rodem z Saluzzo w prowincji Cuneo, który postanowił spróbować szczęścia w nowej stolicy, ale wcześniej przybył na Sycylię. Tam poznał kobietę swojego życia, rezolutną Giuseppinę z Palermo. Poślubił ją i z niewielkim kapitałem przybyli do stolicy w 1876 roku. Rzym przypominał wtedy jeden wielki plac budowy, rozkwitały zwłaszcza nowe, modne dzielnice takie jak: Eskwilin, Wiminał i Kwirynał. Warto tylko dodać, że w 1870 roku ludność Wiecznego Miasta liczyła 200 tys. mieszkańców, na początku XX wieku już ponad 600 tys. Intuicja podpowiedziała Giacomo otworzyć lokal właśnie w jednej z nich, w pobliżu Kwirynału – siedziby władz królewskich.
To właśnie przy Via IV Novembre, ruchliwej arterii, którą codziennie pomykały karoce, w 1880 roku spełnił swoje marzenia ( pod numerem 155, na rogu Via IV Novembre i Via Tre Cannelle, dziś znajduje się tam sklep skórzany, po drugiej stronie ulicy jest wejście na Forum Trajana). Sycylijski płomień i piemoncka solidność. To musiało się udać! I rzeczywiście interes kwitł. Sprzedawano w nim pokruszony lód (słynny rzymski napój grattachecca) z dodatkiem świeżych owoców oraz piwo Peroni, przeżywające wówczas złoty okres produkcji. Czy coś mogło lepiej gasić pragnienie w upalne, rzymskie dni? Sukces był ogromny. Lokal szybko zyskał renomę, przychodzili tu urzędnicy Kwirynału i pracownicy dworu królewskiego, a ponieważ mały Giovanni, drugi syn pary (urodził się w 1880 roku) od dziecka pomagał rodzicom w sklepiku, zaskarbił sobie sympatię kucharzy królewskich i już w 1900 roku rozpoczął staż jako cukiernik i lodziarz na dworze króla Wiktora Emanuela III.
Wszelkiego rodzaju sorbety, a potem lody były zarezerwowane tylko dla podniebień królewskich i arystokracji. Lód kosztował fortunę.Magazynowano śnieg w górach (najlepszy pochodził z okolic Monteflavio, u stóp Monte Pelecchia, powyżej 1300 m. n.p.m.). Przechowywano go w specjalnych pieczarach wyścielonych słomą. A stamtąd w specjalnych dzbankach glinianych transportowano do Rzymu, rocznie około 250 ton. Okoliczni mieszkańcy modlili się do Matki Boskiej Śnieżnej o jak najlepsze opady śniegu, bo dawał im utrzymanie.
Giovanni szybko zdobył sławę wyrafinowanego rzemieślnika i cieszył się już wówczas tak ogromnym uznaniem na dworze królewskim, że z powodzeniem mógł utrzymać cala rodzinę przez kilka pokoleń. W 1902 roku zmarł nagle ojciec, Giacomo, mając zaledwie 52 lata. Matka przejęła stery w firmie. Rok później jednak wyszedł dekret królewski, nakazujący całemu personelowi kuchennemu zgolenie wąsów i brody ze względów higienicznych. A Giovanni kochał swoje wąsy i nie chciał się ich pozbyć!Zrezygnował więc z intratnej posady królewskiej i razem z matką i starszym bratem otworzył lokal przy Piazza Navona – ”Nino all’agonale”. I znów mieli nosa do interesów, albowiem do kawiarni i lodziarni ściągali senatorowie z pobliskiego Palazzo Madama. Ale Giovanniego nosiło. Zostawił dobrze prosperujący lokal bratu, a sam wyruszył w poszukiwaniu nowych smaków i technologii.
Piazza Navona
I powrócił, w 1910 roku z nowym lokalem – ”Grande Gelateria Elettrica Siciliana” przy Via Piave 9/11/13 w poblizu Piazza Fiume, do dziś bardzo eleganckiej dzielnicy Rzymu, w pobliżu Via XX Settembre. W wielkim stylu, bo z chłodziarkami elektrycznymi, prototypami lodówek. Tego nie mial jeszcze nikt. Elektryczność pojawiła się w Rzymie około 1907 roku i rodzina Fassi miała ją jako jedna z pierwszych. Maszyny pochodziły z Niemiec, kosztowały fortunę. Zapłaciła za nie firma Peroni, producent piwa, dając kredyt zaufania Giovanniemu, który zresztą wcześniej spłacił im długi pozostawione przez ojca.
Mózgiem lokalu były dwie kobiety, dwie Giuseppiny: matka i żona Giovanniego. Żona wymyśliła słynne ”Ninetto” – lód na patyku (Ninetto to zdrobnienie od Giovanniego). Giovanni z kolei dedykował jej lody o smaku pistacjowym (słynna ‘cassata Giuseppina’). To wielki hołd złożony sycylijskiej żonie, bo lody pistacjowe to do dziś ulubione lody Włochów. A Bronte na Sycylii jest światową stolicą pistacji.
Giovanni doceniał kobiety, ich intuicję, pracowitość. W ofercie lokalu znalazły się również ‘‘le Caterinette” – dedykowane emancypantkom z Turynu, przedsiębiorczym krawcowym, nazywanym tak na cześć ich patronki, świętej Katarzyny. Giovanni jako pierwszy wprowadził rożki, na wynos, a wewnątrz lokalu lody serwowano w szklanych pucharkach Słowem lody zeszły z wyżyn, stały się bardziej dostępne, choć nadal był to towar ekskluzywny.
Giovanni Fassi znalazł swoją bezpieczną przystań przy Via Piave. W 1913 roku zmarła matka, rok później wybuchła wojna. Rodzina Fassi organizowała wiele imprez dobroczynnych na rzecz rodzin żołnierzy przebywających na froncie. Po wojnie lokal stał się modny: odwiedzali go wpływowi poeci: Gabriele d’Annunzio, Trilussa. Ale Giovanni i Giuseppina nie spoczęli na laurach.
Okazja nadarzyła się w 1924 roku. Za 700 tys. lirów (ogromną sumę jak na tamte czasy) kupili kompleks przy Via Principe Eugenio, 65-67. 700 metrów kwadratowych dawnej stajni wojskowej, w której stacjonowały karoce i konie. Zatrudnili znakomitego architekta Gustava Vanniniego, który wybudował pałac zgodnie z trendami liberty. Wnętrza wypełniły marmury z Pietrasanta. Ogółem remont pochłonął ponad 2 mln lirów. Sprowadzono nowe maszyny do produkcji lodów, kontuary, lodówki. A w 1927 rok Fassi wynalazł telegelato Giuseppina – pierwsze lody na wynos. W końcu w 15 rocznicę śmierci swojej mamy, 11 maja 1928 roku wraz z żoną zainaugurował swoje imperium – Palazzo del Freddo. Lokal przy Via Piave przekazał młodszej siostrze – Annunziacie. Zaglądał tam nawet kardynał Eugenio Pacelli, przyszły papież Pius XII.
Palazzo del Freddo
Nazwą marketingowo trafił w dziesiątkę, Pałac Zimna, każdy marzył o chłodzie w rzymskie, upalne dni. Na fasadzie budynku widnieje 1880 rok – rok urodzin Giovanniego.
Telegelato Giuseppina stało się sztandarowym produktem firmy. Tele – czyli lontano, daleko od lodu, słowem pierwsze lody konfecjonowane, które mogły przeżyć bez lodówki. Sprzedawano je w całych Włoszech, a ówczesny minister sil powietrznych – Italo Balbo sprowadzał je do Libii.
Po lody wpadał często kierowca Mussoliniego, albowiem dzieci Mussoliniego szalały za nimi. W 1938 roku Hitler odwiedził Rzym. Jeszcze raz Giovanni powrócił na królewski dwór. Po latach zwierzał się synowi: Wyszedłem stamtąd jako niewolnik, powróciłem jako pan. Hitlera podjął trójkolorowym tortem lodowym, ozdobionym truskawkami, śmietaną i swastyką ułożoną z ziaren kawy.
Telegelato Giuseppina – Palazzo del Freddo
Ale dobre czasy skończyły się wraz z wybuchem wojny. Brat Salvatore poszedł na front. Zaczęło się zaciskanie pasa, brakowało żywności, nikt nie myślał o lodach, można było je robić tylko z owoców. W 1942 roku ostatecznie zamknięto lodziarnię. Rok później, w lipcu 1943 roku naziści zbombardowali dzielnice San Lorenzo i Tibutrino. Palazzo del Freddo zamienił się w skład żywności dla ludzi pozbawionych dachów nad głową. W dniu wyzwolenia Rzymu wygłodniały tłum rzucił się na jedzenie. 4 czerwca 1944 roku do Rzymu wkroczyły wojska amerykańskie. Na rogu Via Principe Eugenio płonął wóz pozostawiony przez uciekających Niemców. Giovanni z 12-letnim synkiem Leonidą poszli obejrzeć go. Tę ciekawość Giovanni mógł przypłacić życiem. Odprysk z wybuchu auta trafił prosto w niego, na szczęście odbił się od medalika zawieszonego na szyi. Syn traktował ten medalik niczym relikwię. W 1944 roku Fassi wynajął lokal amerykańskiemu Czerwonemu Krzyżowi. Amerykanie podłączyli elektrykę do pobliskich drutów tramwajowych i zaczęli produkować lody śmietankowe i czekoladowe. Byli tu dwa lata, do 1946 roku. Potem Giovanni powrócił, maszyny do produkcji przemysłowej sprzedał Alfredowi Wisnerowi, kierownikowi administracyjnemu amerykańskiego Czerwonego Krzyża, który rok później otworzył pracownię w dzielnicy Pigneto i gorąco namawiał Giovanniego do przystąpienia do produkcji lodów przemysłowych. Ten odmówił, ale posłał tam swojego przyjaciela i byłego pracownika – Italo Barbianiego. Razem stworzyli lody Algida – markę znaną dziś na całym świecie.
Lodowe smaki w Palazzo Freddo
Po wojnie, w 1961 roku firmę przejął syn Giovanniego Leonida. Zarządzał nią do 1991 roku. Giovanni Fassi zmarł w 1977 roku, w wieku 97 lat, jego żona przeżyła go o 5 lat.Fabrizio Fassi w latach 70-tych wylansował jeszcze jeden sławny produkt, tak bardzo kojarzący się z rzymską tradycją – sanpietrini. Kostkę brukową, która pokrywa Rzym znają wszyscy. Sanpietrini to pracownicy fabryki opiekującej się Bazyliką św. Piotra. Należał do nich ojciec Arturo Mari – słynnego fotografa Jana Pawła II.
Sanpietrini są znakomite. Klasyczne, pokryte czekoladą lub kolorowe. Wewnątrz lody o różnych smakach. Warte grzechu! (0.80 centów za sztukę).
Ostatni zarządzający firmą, Andrea w 2014 roku sprzedał lokal Koreańczykom (na drzwiach wejściowych widnieje napis Roma Seoul), to oni mają licencję na otwieranie nowych lodziarni w Korei, Stanach Zjednoczonych i Szanghaju. Globalizacja dotarła i tutaj. Rzymianie narzekają, że zamiast inwestować w jakość lodów, Fassi sprzedali je obcym. To wciąż są lody dobrej jakości, o czym świadczą również tłumy miejscowych, z dobrą ceną, co jest doceniane wśród galopującej mody na lodziarnie bio, gdzie cena zwala z nóg (czasem ponad 3,5 euro za małą porcję), a jakość pozostawia wiele do życzenia).
Palazzo del Freddo – obecnie wlasnosc Koreanczykow
Po dawnych czasach pozostał wystrój, przepiękne grafiki i plakaty na ścianach. W rogu stoją dawne urządzenia, m.in. do ubijania śmietany. Fabrykę zresztą można zwiedzać grupowo (min. 10 osób).
A siostra Annunziata z powodzeniem prowadziła kawiarnię przy Piazza Fiume. To był elegancki lokal, doskonale znany szachistom, którzy wpadali tu na małą partyjkę. Działał do 1989 roku, kiedy to książę Torlonia wyeksmitował ich stąd. Prawnuczka Annunziaty żyje w Australii. Potomkowie w Rzymie otworzyli wkrótce Cafè Fassi przy Via Nomentana, 25 ale już nie utrzymała dawnej klasy. Niewiele osób tu zagląda, a ci, którzy przyjdą, nie wracają, bo uskarżają się na opryskliwy personel.
Jeśli znajdziecie się w pobliżu Bazyliki Santa Maria Maggiore, odwiedźcie Palazzo del Freddo. To piękna karta najnowszej historii Rzymu. Pokolenia rzymian wychowały się na lodach Fassi.
Londyńczycy mają Hyde Park, a w nim Kącik Mówcy (Speakers’ Corner), gdzie w niedzielne poranki każdy może stanąć i przemówić na każdy temat. Rzymianie, odkąd pojawił się Pasquino, też mogli dać upust swoim żalom, najczęściej pod adresem papieża, kurii i wysoko urodzonych, tyle że musieli to robić anonimowo i pod osłoną nocy. Biada temu, kto jednak został nakryty lub zidentyfikowany jako autor. Karano surowo, nawet szubienicą.
Na rogu Palazzo Braschi (dzisiejszej siedziby Muzeum Rzymu), dwa kroki od Piazza Navona, na Piazza di Pasquino spotkacie ulubieńca rzymian – Pasquino – najsłynniejszy rzymski ‘posąg mówiący’ (bo przemawiał w imieniu ludu).
Jesteśmy na początku XVI wieku, a dokładnie w 1501 roku. Kardynał Oliviero Carafa kupuje posiadłość od rodziny Orsinich (dzisiejszy Palazzo Braschi). Podczas remontu robotnicy wyciągają z błota jakąś dziwną rzeźbę. Nie jest ona specjalnie piękna, jest mocno uszkodzona, a w dodatku nie wiadomo nawet, kogo przedstawia, może Menelaosa podtrzymującego zmarłego Patroklosa, może Ajaksa, a może innego bohatera ‘Wojny trojańskiej’ – do dziś tego nie rozstrzygnięto. Ustalono jedynie, że ten hellenistyczny posąg pochodzi z III wieku przed Chrystusem. Kardynał Carafa jest wielkim miłośnikiem antyku i każe postawić rzeźbę na piedestale, w miejscu, w którym stoi do dziś. Jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, że oto wprowadził ‘konia trojańskiego’ do Rzymu.
Dzielnica Parione, w której staje Pasquino, to najbardziej zaludniona dzielnica w tym czasie, to pulsujące serce miasta. Campo dei Fiori, Piazza Navona tętnią życiem od rana do wieczora, na Piazza Navona odbywają się również festyny ludowe. Nie omijają jej również orszaki papieskie podążające do i z Watykanu, prawie zawsze się tu zatrzymują.
Pasquino
A rzymianie przyglądają się tej rzeźbie, przyglądają z zainteresowaniem, bo kogoś im przypomina i oto ‘eureka’. Czyż to nie nasz krawiec Pasquino, który miał warsztat w pobliżu? Już nie żyje, ale to przecież z jego ust wychodziły ostre, zjadliwe satyry tak trafnie komentujące rzeczywistość, to jego słowa były ostrzejsze niż nożyce, którymi ciął materiał klientów (to najbardziej prawdopodobna wersja, niektóre źródła wymieniają nauczyciela, fryzjera czy nawet właściciela oberży). I tak oto narodził się Pasquino, a wraz z nim pasquinate, czyli anonimowe satyry umieszczane na karteczkach i przyczepiane w środku nocy do posągu. Wyglądało to tak, jakby Pasquino przemawiał w imieniu rzymian, jakby wyznaczyli mu zadanie karania wszelkich przejawów niemoralności władzy poprzez satyrę.
A satyry cięły, i to ostrzej niż brzytwa. Wytykały nepotyzm, korupcję i wszelkie nadużycia rządzących. Pisano je po łacinie lub w dialekcie rzymskim, z czasem tylko w dialekcie. Były krótkie, lecz treściwe, czasem nawet dosadne, łatwo wpadały w ucho, a przede wszystkim lud je czytał, mało tego, również biedota rzymska znajdywała odwagę, aby wyrzucić z siebie to, co leżało jej na sercu. Z tych satyr narodził się później gatunek literacki zwany paszkwilem.
Pasquino
A jaka była odpowiedź kleru? Oczywiście kary, nawet szubienica, jeśli zidentyfikowano autora. Ale w końcu jakiś rozgarnięty duchowny wpadł na pomysł, aby co roku, 25 kwietnia, w dniu świętego Marka Ewangelisty wyprawić święto Pasquino i dla przeciwwagi recytować wiersze gloryfikujące papiestwo. Pierwsza taka uroczystość odbyła się w 1508 roku. Tego dnia twarz Pasquino dekorowano maską, co roku przedstawiającą innego bohatera antycznego. Z pobliskiego kościoła San Lorenzo in Damaso wyruszał orszak kanoników, do którego dołączali studenci z pobliskiego uniwersytetu La Sapienza. Wszyscy zatrzymywali się przed posągiem Pasquino, a uczeni czytali epigrafy napisane wcześniej po łacinie przez duchownych i rzecz jasna wychwalające władzę papieską, czyli cenzura w całej okazałości. To święto Pasquino organizowano regularnie od 1508 do 1518 roku, później sporadycznie: 1520, 21, 22, 25, 26, 35, 36 aż do ostatniego w 1539 roku.
Oczywiście papieże po cichu liczyli, że zniechęcą autorów, ale tylko dolali oliwy do ognia, bo anonimowych karteczek przybywało coraz więcej. Kto by pomyślał, że łobuzerski marmur kardynała Carafy może tak zamieszać. Purpuraci znienawidzili go do tego stopnia, że chcieli zatopić ów posąg w Tybrze.
Najbardziej znana satyra Pasquino to ta skierowana przeciw papieżowi Urbanowi VIII Barberini, który zagarnął kamienie z Koloseum i złote dachówki Panteonu, aby pobudować swój pałac rodowy oraz udekorować wnętrze Bazyliki św. Piotra:
‘Quel che non fecero i barbari, lo fece un Barberini” – Czego nie zrobili barbarzyńcy, dokonał tego jeden Barberini.
Komentowano również najazd napoleoński na Rzym. To wtedy pojawiła się ostra satyra głosząca, że prawie wszyscy Francuzi to złodzieje, po tym, jak Napoleon obrabował kościoły i muzea, wywożąc wiele dzieł sztuki do Francji.
W 1870 roku kończy się epoka dominacji papiestwa, Roma papalina. Nadchodzi nowe, ale komentarze pozostają, bo Pasquino wrósł na dobre w rzymską tradycję. Kiedy w 1913 roku na Zatybrzu wzniesiono pomnik Giuseppe Gioacchino Belli – tego wspaniałego piewcy rzymskości, nie mogło zabraknąc tam Pasquino.
Lud rzymski spragniony wieści od Pasquino
Po 1870 roku komentowano wszystkie wydarzenia polityczne na bieżąco: przyjazd Hitlera do Rzymu w 1938 roku czy pierwszą wizytę Gorbaczowa i pierestrojkę, wszystko w soczystym dialekcie rzymskim.
W 2010 odrestaurowano statuę i już nie można przyczepiać do niej notatek, ale obok jest tablica, na której można zostawić komentarz. A rzymianie piszą dalej, bo kto jak nie Pasquino najlepiej przemówi w ich imieniu?
Hanami. Starodawny japoński zwyczaj obserwowania i podziwiania kwitnących drzewek, w szczególności kwiatów wiśni. I organizowania pikników pod nimi. Koniecznie na niebieskich matach, aby dobrze komponowały się z biało-różowymi płatkami sakury – dzikiej japońskiej wiśni. A pośród drzewek przechadzają się kobiety odziane w kolorowe kimona. Wydarzenie to transmituje nawet japońska telewizja. Rzym ma również swoją ulicę japońskiej wiśni.
‘Passeggiata del Giappone’ – lokalna ulica japońskiej wiśni. W EUR – biznesowej dzielnicy Rzymu, nad sztucznym jeziorkiem (laghetto EUR). Lecz niebyłoby tej ulicy, gdyby nie dar premiera Japonii – Nobusuke Kishi, który podczas oficjalnej wizyty w Rzymie w 1959 roku ofiarował Wiecznemu Miastu na znak przyjaźni ponad 2,5 tysiąca sadzonek sakury. Wiele z nich posadzono wokół sztucznego jeziora w EUR, część w Instytucie Japońskim. Niektóre już zastąpiono nowymi.
Piękny prezent od Tokyo. Niezapomniany spektakl natury. Cieszy oko i co roku przyciąga tłumy mieszkańców. Wiśnie zwykle kwitną od 20 marca do połowy kwietnia. Ten rok był nieco zimniejszy, więc może spektakl potrwa dłużej, zanim wiatr poniesie biało-różowe płatki sakury. W tym tygodniu można je podziwiać w pełnej krasie.
I niech każdemu z nas się przyśni – ulica japońskiej wiśni.
Ukryta pomiędzy drzewkami pomarańczowymi a cyprysami, na najbardziej magicznym wzgórzu rzymskim. Święta Sabina – perła Awentynu. Urzeka swoją prostotą i wyrafinowaniem. I ciszą, jaką trudno odnaleźć w zgiełku Wiecznego Miasta. To tu od VII wieku papieże celebrują obrzęd posypania głów popiołem podczas Środy Popielcowej. To tu święty Dominik znalazł swój rzymski azyl po licznych europejskich podróżach.
Święta Sabina – atrium
Świętą Sabinę odwiedziłam już kilka razy, lecz nigdy nie widziałam jej tak pięknej, skąpanej promieniami porannego słońca, wdzierającego się przez ciepłe, alabastrowe okna. Jeden z dominikanów dopiero co otworzył bramy bazyliki. Z daleka dobiegały głosy dzieci odprowadzanych do szkoły, a wewnątrz bazyliki powitała mnie cisza, przejmująca cisza. Byłam sama. I pomyślałam sobie, że św. Dominik musiał się tu dobrze czuć. Zieleń, spokój, nieziemski widok ze wzgórza na Wieczne Miasto. Miał czas na przemyślenia i spisanie reguł dominikańskich.
Bazylika świętej Sabiny na Awentynie to najważniejszy kościół dominikański na świecie, główna siedziba jednego z najbardziej intelektualnych zgromadzeń zakonnych w historii Kościoła.
Wnętrze świętej Sabiny
Ale zanim przybył tu św. Dominik, ziemia ta należała do Sabiny, bogatej patrycjuszki rzymskiej i jej męża Walentego, albowiem Awentyn od czasów cesarskich zamieszkiwała arystokracja rzymska. Sabina została ścięta w latach 20-tych II wieku, po tym jak nakryto ją w katakumbach wraz ze swoją chrześcijańską niewolnicą. W bazylice można zobaczyć fragment kolumny i schodów pochodzących z jej domu. Kościół czci świętą Sabinę 29 sierpnia.
Kolumna z domu Sabiny
Kiedy chrześcijaństwo zostało uznane oficjalnie, tu na ruinach domu świętej Sabiny Piotr z Illyrii (dzisiejszej Chorwacji) ufundował kościół. Bazylikę budowano w l. 422 – 432, ukończono w 435 roku za panowania Sykstusa III.
Była jedną z najważniejszych bazylik wczesnochrześcijańskich, jedną z nielicznych, która posiadała chrzcielnicę, a więc odbywały się tu ceremonie chrztu. Z oryginalnej bazyliki pozostało niewiele: 24 kolumny prawdopodobnie z antycznej świątyni Junony Królowej lub Diany, wspaniałe drzwi z cedru bądź cyprysu oraz motywy geometryczne ponad kolumnami nawy głównej przypominające kielichy lub zamglone lustra. Oryginalna jest również mozaika ponad głównymi drzwiami kościoła. Dwie matrony uosabiają Pismo Święte: ta po prawej stronie Nowy Testament (kojarzona także ze św. Pawłem z Tarsu i kościołem chrześcijańskim), ta po lewej Stary Testament (kojarzona ze św. Piotrem i kościołem żydowskim). Inskrypcja wspomina fundatora kościoła oraz sobór w Efezie, na którym najkrócej mówiąc uznano, że Maryja jest Bożą Rodzicielką.
Inskrypcja z V wieku
Drewniane drzwi to majstersztyk. Nie do końca wiadomo, czy są wykonane z cedru czy z cyprysu, choć wiele przemawia za cedrem, który podobno jest tak mocny jak metal. Z 28 paneli ze scenami staro- i nowotestamentowymi przetrwało 18, w tym najstarsze w ikonografii przedstawienie ukrzyżowanego Chrystusa, jeszcze bez znajomości perspektywy, ale wcześniej Kościół w ogóle nie pozwalał przedstawiać sceny ukrzyżowania. To pierwszy kwadrat w lewym górnym rogu.
Ukrzyżowanie Chrystusa – pierwsze w historii ikonografii
Na którymś z paneli jest również głowa Napoleona zamiast tonącego faraona w scenie przejścia Żydów przez Morze Czerwone, pamiątka po okupacji Rzymu przez wojska francuskie. Mówią, że artysta, który restaurował ten panel w 1836 roku nienawidził Napoleona i to była jego mała zemsta. choć Napoleon zmarł 15 lat wcześniej.
Drewniane drzwi z V wieku
Papież Grzegorz Wielki po raz pierwszy odprawiał tu liturgię Środy Popielcowej (w VII wieku). Uroczysta procesja pokutna podążała aż z kościoła świętej Anastazji na Palatynie. Tradycję rozpoczęcia Wielkiego Postu właśnie u świętej Sabiny kontynuowano przez wieki, choć z małymi przerwami. Wróciła na dobre za pontyfikatu Jana XXIII. Papież Franciszek też tu przybędzie dzisiaj, 18 lutego. Wymagane są bilety wstępu, rezerwacja na stronie Prefektury Papieskiej.
Ale tak naprawdę święta Sabina oddycha św. Dominikiem. Jest tu obecny na każdym kroku, we wspomnieniach: tych realnych i legendarnych.
św. Dominik
Papież Honoriusz III w 1216 roku wydaje zgodę na założenie zakonu dominikanów, a w 1221 roku przekazuje Dominikowi di Guzman Bazylikę świętej Sabiny. Dominik przebywa w bazylice zaledwie sześć miesięcy (wcześniej dominikanie mieszkali w klasztorze San Sisto Vecchio, a po ich wyprowadzce stamtąd przekazał ten klasztor pierwszemu żeńskiemu zgromadzeniu dominikanek). Potem wyjeżdża do Bolonii i tam umiera, w tym samym roku. Bardzo szybko, bo już w 1234 roku zostaje kanonizowany.
św. Dominik
Ale te rzymskie miesiące są bardzo płodne. Dominik sadzi drzewko pomarańczowe w klasztornym ogrodzie, według tradycji pierwsze na ziemi włoskiej. To druga ‘słynna dziurka’ na Awentynie zlokalizowana w murze naprzeciwko drewnianych drzwi. Zakonnicy chętnie opowiadają, jak święta Katarzyna ze Sieny ugotowała marmoladę z 5 pierwszych pomarańczy z drzewka dominikowego i wysłała ją papieżom przebywającym w niewoli awiniońskiej, kusząc ich do powrotu. To pomarańcza słodka, jadalna, w odróżnieniu od Ogrodu Pomarańczy pełnego gorzkich pomarańczy. A drzewko pomarańczowe oglądane przez dziurkę wyrosło ze szczepki pochodzącej z pierwszego drzewka Dominika. Uschnięty pień wciąż wypuszcza nowe pędy, dając życie nowym drzewkom (drzewko pomarańczowe średnio rośnie około 60 lat). I tak już od kilku wieków ozdabiają klasztorny wirydarz.
Pozostałości po drzewku pomarańczowym zasadzonym przez św. Dominika
Dominik modlił się gorliwie za grzeszników rozciągnięty na kamiennej płycie posadzki bazyliki. Raz nawet zirytował Szatana, który próbował go zabić, celując w niego kamieniem. Nie udało się. Pozostały jednak rysy na posadzce. W rzeczywistości są to uszkodzenia po restauracji kościoła w XVI wieku, powstałe podczas przesuwania grobów męczenników. A czarny, bazaltowy kamień z trzema dziurami to prawdopodobnie odważnik antycznej wagi odnaleziony w podziemiach (znajduje się w rogu, po lewej stronie głównych drzwi, tuż obok wizerunku św. Dominika).
Jest i polski akcent w przedsionku kościoła, obok słynnych drewnianych drzwi: tablica poświęcona Jackowi Odrowążowi, któryw tym klasztorze odebrał habit z rąk samego Dominika.
Tablica poświęcona Jackowi Odrowążowi
A w samym centrum bazyliki zwraca uwagę płyta nagrobna generała dominikanów: to Munoz de Zamora, zmarły w 1300 roku.
Generał dominikanów – Munoz de Zamora
Całość dekoracji dopełnia apsyda z XVI-wiecznym freskiem autorstwa Taddeo Zuccari. Fresk odwzorowuje pierwotną mozaikę z V wieku: Chrystusa wśród apostołów i świętych: u jego stóp baranki symbolizują Jerozolimę i Betlejem – typowy motyw sztuki wczesnochrześcijańskiej.
Apsyda bazyliki
I przepiękna Schola cantorum odnowiona w XX wieku – miejsce, które służyło śpiewakom podczas codziennych modlitw.
Schola cantorum
Bazylika świętej Sabiny na Awentynie
Piazza Pietro d’Illiria, 1
otwarta zwykle: 8.15 – 12.30/15.30-18.00 (uwaga: godziny otwarcia mogą ulec zmianie)
Można też zwiedzać muzeum klasztorne i celę św. Dominika po wcześniejszym, telefonicznym zgłoszeniu tel: +39 327 975 8869
Przerażająca paszcza potwora, który niemal połyka każdego przekraczającego wrota pałacu, a ”po drugiej stronie lustra” niespodzianka – rajskie, idylliczne ogrody. Takie symboliczne przejście z piekła do raju fundował swoim gościom Federico Zuccari, twórca pałacu o tej samej nazwie. Cóż za fantazja!!!
Palazzo Zuccari – portal
Tej z pewnością nigdy nie zabrakło skromnemu malarzowi rodem z Księstwa Urbino, autorowi fresków kopuły katedry florenckiej Santa Maria del Fiore.
Ale Federico zapragnął stworzyć akademię malarską, dom artysty, który miał służyć za schronienie biednym, ale zdolnym młodym adeptom sztuki przyjeżdżającym z zagranicy do Wiecznego Miasta, aby tu kontemplować piękno i rozwijać swoje talenty.
Przyjechał więc do Rzymu, do swojego starszego brata, Taddeo, uznanego już wówczas malarza i dzięki jego pomocy zakupił w 1590 roku teren będący częścią starożytnych Ogrodów Lukullusa i tu, na skrzyżowaniu Via Sistina i Via Gregoriana w pobliżu Schodów Hiszpańskich dwa lata później, w 1592 roku wybudował swój oryginalny pałacyk, zwany Palazzo Zuccari (od nazwiska fundatorów).
Lukullus to starożytny wódz, a potem konsul, bajecznie bogaty właściciel wielu luksusowych rezydencji i ogrodów, kolekcjoner sztuki, a przede wszystkim znany smakosz i organizator uczt z najdroższymi i najbardziej wykwintnymi potrawami. Do języka weszło nawet określenie ”ucztaLukullusa”, czyli biesiada pełna przepychu i wysmakowanych potraw. O przepychu na skalę Lukullusa nie było tu mowy, choć wnętrza oddawały doskonały gust artystyczny właściciela. Zuccari czuł się przede wszystkim promotorem artystów i temu miał służyć jego skromny, jednopiętrowy pałacyk.
Palazzo Zuccari – Via Gregoriana
Ale pozwolił sobie na prowokację artystyczną, bo jak inaczej określić te trzy manierystyczne potwory z olbrzymimi ustami otwartymi na oścież: w drzwiach i dwóch oknach od strony Via Gregoriana. Czy to tylko kaprys artystyczny zamknięty gdzieś pomiędzy horrorem a ekstrawagancją, czy szczyt finezji ukrytej w kamiennych oczach, policzkach, brwiach?
Federico umarł w 1609 roku, zastrzegając, że dom ma być przeznaczony wyłącznie dla artystów. Ale rodzina nigdy nie zrealizowała jego testamentu, wręcz przeciwnie szybko sprzedała pałac niejakiemu Toscanellemu, a ten rozpoczął rozbudowę pałacu według własnych potrzeb. O artystach zapomniano.
W latach 1702 – 1714 pałac wynajmowała nasza królowa Marysieńka Sobieska, która uczyniła z niego centrum życia kulturalnego XVIII-wiecznego Rzymu. Z jej woli dostawiono sześciokolumnowy portyk w stylu toskańskim i umieszczono herb Sobieskiego powyżej. Potem budynek przechodził z rąk do rąk, przez pewien czas służył jako zajazd dla artystów (nocował tu m.in. słynny niemiecki historyk sztuki Johann Winckelmann), potem jako dom dla księży i szkoła, aż w końcu w 1904 roku kupiła go bogata Niemka, Henrietta Hertz.
Palazzo Zuccari – herb Sobieskich
Henrietta była kobietą renesansu, prawdziwym mecenasem kultury, jej kosmopolityczny salon szybko stał się popularny w mieście, często bywał tu znany włoski pisarz Gabriele D’Annunzio, który oczarowany atmosferą miejsca, umieścił w nim akcję swojej powieści ‘‘Il Piacere”(przyjemność). Kochała sztukę, zgromadziła niebywałą kolekcję obrazów i książek. Na osobistą prośbę obrazy po jej śmierci powędrowały do Pałacu Weneckiego, a księgozbiór przejął rząd niemiecki. W 1912 roku otwarto tu ośrodek naukowy znany jako Instytut Cesarza Wilhelma, a potem Bibliotekę Hertzianadziałającą do dziś jako jeden z najlepszych na świecie ośrodków dokumentacji historii sztuki.
Bibliotekę można zwiedzać tylko po telefonicznej rezerwacji. Potwory, na szczęście są gratis :). Rzymianie żartobliwie nazywają Palazzo Zuccari Domem Potworów (Casa dei Mostri), gdyż maszkarony te do złudzenia przypominają potwory z Ogrodu Bomarzo(patrz: Il Parco dei Mostri) niedaleko Viterbo, tam kamienne paszcze potworów powstały nieco wcześniej niż te rzymskie, wiec były one jakąś inspiracją dla artysty. Obaj bracia: najpierw Taddeo, potem Federico wykonali część fresków w przepięknym Palazzo Farnese w Caprarola, także w okolicy Viterbo.
A zatem, turysto, kiedy już zdobędziesz szczyt Schodów Hiszpańskich, na wysokości kościoła Trinità dei Monti skręć w prawo, a za chwilę zobaczysz maleńki placyk pełen białych taksówek (ostrożnie!): rozdroże Via Sistina i Via Gregoriana.